Rewolucja w mieszkaniu

Remont domu zawsze stanowi wydarzenie, które przewraca życie domowników do góry nogami. W ferworze zamieszania nikt nie może znaleźć potrzebnych rzeczy. Sztućce, kubki, długopisy, kartki czy klucze giną w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Za każdym razem, gdy zamierzamy udać się do kuchni po posiłek, nie możemy znaleźć talerzy czy zapalarki do kuchenki. Każdy domownik modli się skrycie, aby koszmar remontu wreszcie dobiegł końca. Już w świadomości Polaków samo słowo „remont” niesie za sobą wyrazy z określonego pola semantycznego. Pasują do niego: harmider, zamieszanie, hałas, zgiełk, chaos, bałagan, śmieci, brud, straty materialne czy zmęczenie. Nic dziwnego, że wielu ludzi dostaje gęsiej skórki na samą myśl o konieczności odnowienia mieszkania. Świetna metaforą remontu jest rewolucja, ponieważ na czas jego trwania wszystkie dotychczasowe zasady i przyzwyczajenia związane z użytkowaniem mieszkania podlegają nagłej zmianie. Ponadto, każdy remont można przyrównać do życia na walizkach. Wszystkie domowe sprzęty leżą upchane po kątach i trzeba się nieźle natrudzić, żeby dokopać się do suszarki, grzebienia elektrycznego, zapalarki do gazu, portfela, bielizny, kart czy elementów garderoby.